top of page
Zdjęcie autoraTomasz Budzyński · Fotosceny

Lustrzanka vs bezlusterkowiec

Co warto wiedzieć na temat lustrzanek i bezlusterkowców

by Fotosceny



Spis treści:


1. Wstęp

Zapewne każdy fotografującym czy to profesjonalnie czy też amatorsko, przymierzając się do zakupu nowego aparatu, zadawał sobie to pytanie – jakiego rodzaju aparat wybrać. To pytanie jest już dość stare i odpowiedź na nie nie jest zamiarem tego artykułu - cała masa podpowiedzi i komentarzy znajduje się już w internecie. Moim zamiarem nie jest wskazywanie która technologia jest lepsza, a która gorsza - raczej podzielenie się paroma spostrzeżeniami i doświadczeniami, na które natrafiłem czy to przymierzając się do zakupu bezlusterkowca, czy też napotkane już po jego zakupie – po rozpoczęciu mojego doświadczenia z nową technologią. Przyznam, że pomimo dość wnikliwego śledzenia nowinek technologicznych związanych z aparatami bezluterkowymi, parę ciekawostek mi umknęło, powodując u mnie trochę zaskoczenia, a nawet zamieszania. Warto więc, tak jak w przypadku każdego innego sprzętu, znać jak najwięcej faktów, aby być przygotowanym i uniknąć pewnych niespodzianek.


Bezlusterkowce firmy Nikon seria Z

Zaczynając od początku – marką, którą jakiś czas temu wybrałem jest Nikon, a czynnikiem, który ostatecznie zdecydował o tym wyborze (pozostawiając nieco z boku głównie Canona i Sony) była ergonomia lustrzanek Nikona, która zarówno pod względem fizycznej budowy i rozmieszczenia przycisków/pokręteł funkcyjnych, jak i ergonomii menu w aparacie, w mojej opinii nie miała sobie równych. Rzecz jasna są inne parametry techniczne zdecydowanie bardziej krytyczne przy wyborze sprzętu, jakkolwiek w tamtym czasie pozostałe kluczowe parametry poszczególnych producentów były do siebie tak zbliżone, że wyboru musiałem dokonać w oparciu o choćby jeden wyróżniający się czynnik. Nikon był też pierwszą firmą, która wypuściła na rynek lustrzankę cyfrową i poznając tę markę przeszedłem w mojej praktyce kolejno przez modele D200, D700 oraz D810.


Lustrzankę D810 posiadam nadal i używam w mojej działalności profesjonalnej. Uważam, że jest to jeden z najlepszych modeli Nikona i nie tylko (poza D850 oraz naturalnie liną D4). Czas jednak idzie naprzód i w związku z bardzo szybkim rozwojem rynku bezlusterkowców, segment lustrzanek naturalnie spowolnił, mając też na swym horyzoncie praktycznie koniec dalszego rozwoju. Do tego, w mojej pracy zaczęła pojawiać się konieczność realizacji filmów, co przyspieszyło moją decyzję o zakupie nowego sprzętu – wybór padł na Nikona Z7 II. Zdecydowałem się pozostać przy marce Nikon, ze względu na moje przywiązanie do filozofii tej marki, jak również aby uniknąć całego zamieszania, jakie byłoby związane ze zmianą marki oraz z dużymi dodatkowymi kosztami (m.in. konieczność zmiany również obiektywów oraz sprzętu współpracującego jak lampy błyskowe czy nadajniki radiowe). Komentarz ten ma związek z faktem, iż Nikon w swoich bezlusterkowcach nieco odstawał od głównych rywali – Canona i Sony, przede wszystkim w zakresie kluczowego i oczekiwanego przeze mnie rozwiązania – efektywnego śledzenia oka (Eye AF). Jednakże pojawienie się dwuprocesorowych modeli Z6 II / Z7 II stworzyło zapowiedź dużego postępu w tym kierunku i pomogło w podjęciu decyzji, zwłaszcza w świetle mającego się pojawić rewelacyjnego modelu Z9, którego część algorytmu śledzenia oka w trybie rzeczywistym, miała być udostępniona w modelach niższych jako firmware update.

Porównanie aparatów Nikon D810 i Z7 II - widok tylnej strony z przyciskami funkcyjnymi i ekranem

Zdaję sobie sprawę, że każdy fotografujący może mieć inne, odmienne od moich doświadczenia – bardzo chętnie poznam je jako komentarze. Również aktualność części prezentowanych tu informacji może się zmieniać w czasie, wraz z pojawianiem się nowych modeli sprzętu oraz nowych wersji firmware udostępnianych przez producentów.


Po tym sporym wstępie, teraz już o konkretach.



2. Auto Focus - czyli skuteczność mechanizmu AF


Jednym z moich podstawowych problemów w lustrzance jest zjawisko front focus i back focus, powodujące, że w zależności od używanych obiektywów (stałych/zmienno-ogniskowych) i wybranych wartości ogniskowych, uzyskujemy pewną ilość zdjęć nieostrych. W moim przypadku jest to dość spore utrapienie, gdy duży wolumen rejestrowanych zdjęć to zdjęcia nietrafione w punkt ostrości. Profesjonalne lustrzanki pozwalają na kalibrowanie obiektywów, poprzez wprowadzanie wartości korekt dla poszczególnych obiektywów. Również niektóre marki obiektywów, jak Sigma, umożliwiają kalibrację samego obiektywu w oparciu np. o 3 najczęściej używane zakresy ogniskowych. Są to rozwiązania rzecz jasna bardzo użyteczne, aczkolwiek jednocześnie kłopotliwe. Kalibracja obiektywów Sigma wymaga stosowania odpowiedniej przystawki, do której mocuje się obiektyw i podłącza do komputera poprzez USB, a następnie dedykowanym oprogramowaniem ustawia parametry dla punktów potwierdzonych wcześniej testami ostrości, z wykorzystaniem np. kart ostrości. Uciążliwa jest również konieczność weryfikacji i ewentualnego powtórnego kalibrowania w sposób regularny, co pewien czasu. Jeszcze inna opcja to wysłanie lustrzanki i obiektywu do serwisu Sigma, aby ‘sparować’ ze sobą oba urządzenia, bo najczęściej kalibracja dotyczy konkretnego egzemplarza lustrzanki – założenie skalibrowanego obiektywu Sigma na inne body nie gwarantuje dobrego rezultatu. Całość może wyglądać dość karkołomnie.


Menu lustrzanki Nikon D810 - ustawienia dla opcji AF fine-tune

W moim konkretnym przypadku zjawiska back-focus/front-focus spowodowały, że kupione świetnej jakości, niemal referencyjne, obiektywy stałoognioskowe Nikkor AF-S 85mm 1.4G oraz Sigma Art 35mm 1.4 stały nie praktycznie bezużyteczne z moją lustrzanką D810, ze względu na bardzo dużą niestabilność w pracy systemu AF i sporym procentem zdjęć nieostrych. Ciekawostką jest przy tym to, że mój znajomy fotograf miał sytuację wręcz odwrotną – jego D810 świetnie pracował z obiektywami sałoogniskowymi tej kategorii, zaś niestabilna ostrość pojawiała się z obiektywami zmiennoogniskowymi, z którymi z kolei ja nie mam żadnych problemów.


Co jest powodem takiej sytuacji? Powodem jest sposób pomiaru ostrości stosowany w lustrzankach – czyli tzw. detekcja fazy: aparat ustawia ostrość czujnikami znajdującymi się poza główną matrycą aparatu, które znajdują się pod komorą lustra; światło przechodzi przez dolną, półprzepuszczalną część lustra głównego, następnie odbija się od lustra pomocniczego, skąd kierowane jest w dół, na czujniki AF. Można powiedzieć, że jest to wada czy też ujemna strona tej metody ostrzenia, jakkolwiek metoda ta ma równocześnie zaletę, o której napiszę nieco poniżej.


A jak jest w bezlusterkowcach? Tutaj ze względu na brak lustra, wykorzystuje się inną technikę automatycznego ustawiania ostrości – na podstawie kontrastu obrazu dostępnego bezpośrednio na matrycy. W uproszczeniu, ustawienie ostrości na tej zasadzie odbywa się programowo, a nie sprzętowo - aparat po prostu mierzy poziom kontrastu w wybranym przez fotografa miejscu, a przesuwając soczewki obiektywu w przód i w tył, wybiera moment, w którym kontrast, w wybranym wycinku, jest najwyższy. Co to powoduje? - skutek jest taki, że w przypadku bezlusterkowców problem front-focus/back-focus przestaje istnieć i obiektywów nie ma potrzeby kalibrować. W praktyce producenci aparatów dodają jednak w menu funkcję kalibracji, którą w szczególnych przypadkach można nadal wykorzystać.


Podsumowując: detekcja fazy w lustrzankach jest mniej dokładna od ustawiania ostrości w oparciu o pomiar kontrastu. Nota bene, ten drugi sposób pomiaru jest również stosowany w lustrzankach w trybie Live View (LV) – jest to już jednak oddzielny temat – wady i zalety fotografowania z użyciem wizjera i trybu LV (nie poruszany w tym artykule).


3. Szybkość automatycznego ustawiania ostrości – dwa rozwiązania dla AF


Bezlusterkowiec Nikon serii Z - zielone światło wspomagania AF

Zielone światło wspomagania AF w bezlusterkowcu Nikon serii Z


Wspomniałem powyżej, że system pomiaru ostrości w lustrzankach poprzez detekcję fazy, obok swojej wady ma jednocześnie zaletę. Otóż ta metoda automatycznego pomiaru ostrości jest zdecydowanie szybsza od metody pomiaru kontrastu. Oznacza to, iż bezlusterkowiec w ogólności dłużej ustawia ostrość w porównaniu z lustrzanką. Jest to jednakże zależne od poziomu oświetlenia sceny – im jaśniej tym różnica szybkości jest mniej odczuwalna. Analogicznie prędkość ta zależy także od jakości matrycy – im lepsza matryca, bardziej czuła, lepiej radząca sobie w słabym oświetleniu, tym różnica szybkości w porównaniu z lustrzanką będzie mniej zauważalna.


Ogólnie rzecz biorąc, w bardzo słabym oświetleniu, bezlusterkowce gorzej radzą sobie z szybkim ustawianiem ostrości. Można naturalnie wspomagać się w takich sytuacjach dodatkowym oświetleniem (dioda aparatu uruchamiana w słabym świetle), jednakże w przypadku bezlusterkowców jest z tym związana jeszcze jedna uciążliwość – kolor takiego światła, w przeciwieństwie do światła białego w lustrzankach, ma kolor intensywnie zielony, co przy fotografowaniu osób może być bardzo męczące i znacznie absorbujące ich uwagę, wpływając bardzo niekorzystnie np. na zdjęcia reportażowe. A dlaczego jest to kolor (niestety) zielony a nie biały jak dotychczas w lustrzankach? Dlatego, że czujniki pomiaru ostrości na matrycy położone są pod filtrami zielonym/niebieskim powodując, że właście zielone światło bardziej efektywnie wspomaga funkcję AF.


4. Bateria – czas pracy i liczba zdjęć na jednej baterii


To co cały czas nie dawało mi spokoju, czytając manuale poszczególnych producentów bezlusterkowców, studiując wpisy i komentarze na różnych grupach dyskusyjnych i blogach, poznając opinie na portalach opisujących testy sprzętu – to czas pracy aparatu na jednej baterii, tj. maksymalna liczba zdjęć. Lustrzanka i bezlusterkowiec mają odmienne zapotrzebowanie na energię. W lustrzance, zasilanie potrzebne jest w momencie ustawiania ostrości, mierzenia poziomu światła oraz korzystania z tylnego ekranu (przegląd zdjęć, korzystanie z menu bądź trybu LV) no i rzecz jasna w momencie samego wykonania zdjęcia. Obraz w wizjerze jest zawsze widoczny, nawet gdy lustrzanka jest wyłączona. Bezlusterkowiec ma znacznie większe zapotrzebowanie na energię – tutaj wizjer, podobnie jak ekran tylny, jest też rodzajem ekranu i wymaga zasilania. Obraz możemy więc zobaczyć jedynie przy włączonym jednym z ekranów, co powoduje, że zużycie energii jest potencjalnie znacznie większe w porównaniu z lustrzanką. To był jeden z tych elementów, który najsilniej wyzwalał u mnie wątpliwość, czy to dobry czas na zaczęcie pracy z bezlusterkowcem. Wg informacji producentów, a także większości pierwszych użytkowników, jedna bateria pozwalała na wykonanie 350-500 zdjęć, przy czym liczba ta zależna jest również nieco od wielkości matrycy aparatu (im większa matryca tym więcej informacji trzeba z niej sczytać i zapisać na zewnętrznej karcie pamięci). Pewien optymizm budziła u mnie niewielka liczba opinii, że przy odpowiednim podejściu do używania bezlusterkowca (m.in. ustawienia parametrów wyświetlaczy oraz pewnej dobrej praktyki użycia wyświetlaczy), można osiągnąć swobodnie nawet do 1500 zdjęć na jednej baterii. Moje pierwsze testy zdecydowanie to potwierdziły. Na mojej lustrzance D810 (matryca 36Mpx) bez problemu osiągałem liczby 1500-1700 zdjęć na jednej baterii, więc do pracy np. przy reportażu 10 godzinnym wystarczały mi 3 baterie. Wielkim i bardzo pozytywnym więc zaskoczeniem było dla mnie to, że mój Nikon Z7 II (45Mpx) pozwala zrobić ok. 1500 zdjęć na jednej baterii, a pozostałe baterie jakie dokupiłem stanowią jedynie formę backupu.


5. Matryca – rozwiązania w lustrzankach i bezlusterkowcach


Bezlusterkowiec Nikon serii Z - widok matrycy po zdjęciu obiektywu

Matryca w bezlusterkowcu widoczna po zdjęciu obiektywu


To co jest dość mocno istotne w przypadku aparatów z wymienną optyką to fakt, że każda zmiana obiektywu powoduje zawsze dostanie się pewnej liczby drobin kurzu, pyłków lub innych czynników, do wnętrza aparatu. Część z nich przedostaje się bezpośrednio ma matrycę powodując pojawienie się niechcianych plamek na rejestrowanym obrazie (przy tym im większa jest ustawiona przysłona, tym plamki są ostrzejsze). Jest to oczywiście element niepożądany, powodujący konieczność dodatkowej pracy przy obróbce cyfrowej zdjęć i mozolnego usuwania jego zanieczyszczeń. Im więcej drobin, tym więcej pracy przy obróbce i analogicznie konieczność częstszych wizyt w serwisie, w celu czyszczenia matrycy (można oczywiście czyścić samemu, ale to już inny temat).

W przypadku lustrzanki, matryca jest przez zdecydowaną większość czasu zasłonięta lustrem i tak też jest podczas zmiany obiektywów. Matryca jest więc w tym czasie zasłonięta powodując, że ewentualne zanieczyszczenia nie dostaną się na jej powierzchnię, zaś te z nich które dostały się do wnętrza przed matrycą, mogą się na nią przenieść jedynie w momencie wykonywania zdjęcia.

W bezlusterkowcu rzecz ma się inaczej – nie ma tutaj lustra, więc nic nie osłania i nie chroni matrycy – przy zmianie obiektywu jest ona eksponowana bezpośrednio na czynniki zewnętrzne i szansa dostania się zanieczyszczeń na powierzchnię matrycy jest znacznie większa. Szansę tę zwiększa również fakt, że w bezlusterkowcu matryca jest bardziej wysunięta w kierunku otworu na obiektyw (body jest płytsze, bo nie ma lustra), więc jest bliżej potencjalnie niekorzystnych warunków. Jest to więc zdecydowanie wada w tym kontekście i wymaga większej dbałości np. przy zmianie obiektywów. Producenci zaczynają wprowadzać rozwiązania polegające na montażu w body dodatkowych wewnętrznych osłon matrycy (rodzaj kurtyny), które mają ją osłonić przy zdejmowaniu obiektywu, jednakże w większości są to rozwiązania na ten moment dość nieefektywne (wolno działające). Jedyny wyjątek stanowi flagowy bezlusterkowiec Nikon Z9, który pozwala na automatyczną osłonę matrycy w zaledwie ułamku sekundy podczas zdejmowania obiektywu.


6. Wielkość matrycy 24Mpx czy 45Mpx (przy tych samych rozmiarach fizycznych)


Wspomniałem powyżej o aspekcie wielkości matrycy, która ma wpływ na różne zagadnienia, jakkolwiek nie ma tu specjalnego wyróżnienia w przypadku lustrzanek czy bezlusterkowców, poza ewentualną kwestią nieco większego zużycia energii przy jej większych rozmiarach w bezlusterkowcach. Wybór wielkości matrycy jest zależny głównie od potrzeb – jakiego rodzaju fotografię robimy i jakie jest jej przeznaczenie. Mniejsza matryca, to mniejsze koszty – tańsze body, mniejsza pojemność kart pamięci, szybszy transfer z kart, mniejsze wolumeny nośników do archiwizacji zdjęć, mniejsze wymagania mocy dla przetwarzania zdjęć przez dedykowane oprogramowanie. Mniejsza matryca to również szansa na nieco ostrzejsze zdjęcia video.

Ja jednak wybrałem matrycę dużą 45Mpx, co bardziej podyktowane jest moim charakterem pracy jako fotografa. Większa matryca pozwala mi mocno przycinać (cropować) zdjęcia, czyli wykonywać rodzaj bezstratnego zoomu (oczywiście przy wymaganej określonej wielkości zdjęcia wynikowego). Duża matryca to zdecydowanie większa jakość zdjęć/plakatów drukowanych w dużych formatach. Dodatkowo, im większa matryca tym potencjalnie większa tonalność rejestrowanego obrazu. Z drugiej zaś strony mniejsza matryca oznacza większe rozmiary zastosowanych na niej elementów światłoczułych, które są zdolne rejestrować więcej światła – to zaś powoduje, że poziom szumów w mniejszej matrycach jest mniejszy, a jakość obrazu lepsza.


7. Lampy błyskowe i nadajniki – (brak) wspomagania systemu ustawiania ostrości


Lampa błyskowa V1 i czerwone światło wspomagania funkcji AF

To jest jeden z tych elementów, który umknął mi podczas studiowania informacji o bezlusterkowcach. Byłem do tego przyzwyczajony i korzystałem z tej funkcji bardzo często – większość lamp błyskowych oraz nadajników sterujących lampami zdalnie posiada dodatkową opcję uaktywnienia asystenta AF i emitowania czerwonej wiązki światła wspomagającego ustawianie ostrości przy mniejszym oświetleniu. Moje pierwsze próby ustawienia tego w bezlusterkowcu Z7 II zakończyły się niepowodzeniem i lekką paniką, że mój nowy sprzęt jest wadliwy. Co się okazało po dłuższych poszukiwaniach w internecie? - w bezlusterkowcu czujniki pomiaru ostrości na matrycy położone są pod filtrami zielonym/niebieskim powodując, że światło czerwone staje się dla nich niewidoczne, dlatego też body w ogóle nie wysyła do lampy błyskowej czy nadajnika sygnału uaktywnienia asystenta AF i światło czerwone w żadnym przypadku się tu nie pojawi.


8. Parę słów o obiektywach


Bezlusterkowiec Nikon serii Z i adapter FTZ dla obiektywów systemu mocowania F

Adapter Nikon FTZ jako przejściówka dla obiektywów systemu montowania F


Bezlusterkowiec różni się od lustrzanki rozmiarami fizycznym – podstawowym i naturalnym powodem jest brak lustra co powoduje, że body jest po prostu cieńsze i odległość pomiędzy matrycą a płaszczyzną otworu do montażu obiektywu jest mniejsza. Z tego powodu dla bezlusterkowców dedykowane są nowe linie konstrukcyjne obiektywów, a więc na takie body nie można w sposób bezpośredni zamontować obiektywów od lustrzanek. Nie ma tutaj jednak problemów z użyciem posiadanych obiektywów od lustrzanki, ponieważ producenci oferują specjalny rodzaj adapterów – pierścieni zwiększających odległość matrycy od montowanego obiektywu, które jedocześnie przenoszą całą elektronikę pomiędzy tymi urządzeniami.

Z mojego własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że w przypadku Nikona Z7 II działa to świetnie i ani razu nie napotkałem najmniejszego problemu – szybkość ostrzenia oraz jakość zdjęć jest na niezmiennym poziomie w porównaniu z lustrzanką.


9. Ergonomia bezlusterkowca

Bezlusterkowiec Nikon serii Z - widok tyłu aparatu z przyciskami funkcyjnymi i ekranem

W poprzednim punkcie wspomniałem, że bezlusterkowiec ma rozmiary mniejsze od lustrzanki, nie ma lustra, więc cała konstrukcja jest bardziej płaska i lżejsza, ale też oba główne rozmiary – zwłaszcza wysokość body również uległa zmniejszeniu. Całość jest lżejsza i mniejsza, więc np. nieco łatwiej jest sprzęt przewozić. Mniejsza konstrukcja ma za to spory, niestety niekorzystny wpływ na ergonomię aparatu. Nikon Z7 II w porównaniu z D810 jest zdecydowanie słabiej dopasowany do dłoni, przyciski operacyjne są tu umieszczone bliżej siebie, a do tego ze względu na mniejsze rozmiary całości producent skupił się nad zapewnieniem możliwości operowania przyciskami tylko jedną ręką (lewa podtrzymuje aparat, prawa operuje funkcjami). Tak więc niemal wszystkie przyciski i pokrętła zostały przeniesione na prawą stronę, co niestety nie jest wygodne ze względu na rozmiary. Do wszystkiego rzecz jasna można się przyzwyczaić, jakkolwiek nie da się ukryć, że pod względem ergonomii lustrzanka i bezlusterkowiec to dwa zupełnie inne urządzenia.


10. Wizjer – widok w trybie naturalnym


Wizjer w lustrzance zawsze pokazuje naturalny obraz/scenę – m.in. pokazuje poziom jasności sceny taki jaki jest w otoczeniu – jest to widok naturalny. Ma to oczywistą zaletę, bo przez wizjer widzimy rzeczywiste oświetlenie sceny. Z drugiej jednak strony, chcąc celowo zdjęcie niedoświetlić – np. wydobyć jedynie kontury osób na jasnym tle, bądź w drugą stronę – prześwietlić – wydobywając szczegóły w ciemnych miejscach – tego typu zdjęcia z reguły trzeba wykonywać metodą prób i błędów korygując nastawy ekspozycji i sprawdzając wynik po wykonaniu zdjęcia.

W bezlusterkowcu sytuacja wygląda inaczej – w głównym trybie ekran wizjera pokazuje aktualną scenę uwzględniając nastawy ekspozycji – jeśli chcemy scenę niedoświetlić wystarczy odpowiednio korygować ekspozycję do momentu, kiedy w wizjerze widać stan oczekiwany – zdjęcie będzie wyglądać dokładnie tak, jak obraz oglądany w wizjerze. Bezlusterkowce mają dodatkową funkcję umożliwiającą oglądanie w wizjerze obrazu w trybie identycznym jak w lustrzankach – więc bez problemu można w razie potrzeby z tej opcji skorzystać i najczęściej ma to miejsce w przypadku fotografowania z użyciem lampy błyskowej, gdy istotny jest podgląd aktualnego, naturalnego oświetlenia sceny.


11. Większa żywotność bezlusterkowców?


Bezlusterkowiec, z natury rzeczy, nie posiada lustra, więc nie ma w body takiego aparatu mechanizmów operujących ruchem lustra, jakie są wymagane w lustrzance. Wiadomo, że elementy mechaniczne są tymi częściami, które wraz z czasem ulegają zużyciu powodując zwiększone ryzyko awarii. Dlatego też teoretycznie można się spodziewać większej żywotności bezlusterkowca i większego przebiegu. W praktyce producenci są dość ostrożni i np. w przypadku lustrzanki D810 i bezlusterkowca Z7 II deklarują analogiczne gwarantowane czasy pracy bezawaryjnej, tj. maksymalny przebieg - liczbę zdjęć bez awarii.


12. Czy bezlusterkowiec to tylko cicha praca?


Efekt rolling-shutter na starej fotografii - typowy przykład działania migawki elektronicznej bezlusterkowca przy fotografowaniu obiektów szybko poruszających się

Efekt rolling-shutter doskonale znany ze stary fotografii


Lusterkowce posiadają dwa główne tryby pracy migawki, określane jako migawka mechaniczna i elektroniczna. Ogólnie tego typu aparaty już w głównym trybie migawki mechanicznej są znacznie cichsze od lustrzanek (brak mechanizmów lustra również robi swoje). Jakkolwiek tryb migawki elektronicznej zapewnia już kompletny brak dźwięku, umożliwiając swobodną realizację zdjęć w nawet najbardziej wymagających sytuacjach jak podczas koncertu z bardzo cichą muzyką. Tryb migawki elektronicznej nie wykorzystuje praktycznie żadnego mechanizmu, który mógłby ulegać zużyciu.

Tryb elektroniczny ma jednak swoje wady i ograniczenia – przy fotografowaniu obiektów szybko poruszających się obraz rejestrowany może zawierać zniekształcenia geometryczne takich obiektów (tzw. efekt rolling-shutter), co jest spowodowane faktem, iż odczyt danych z matrycy następuje liniowo (sukcesywnie wiersz po wierszu). Naświetlenie każdej z linii odbywa się z czasem ustawionym przez użytkownika (np. 1/16000s), jakkolwiek zgromadzenie danych z całej matrycy zajmuje nieco więcej czasu. W rezultacie przy bardzo szybko poruszających się obiektach, różnice te mogą spowodować charakterystyczne zniekształcenia, obrazujące fotografowany obiekt nienaturalnie wykrzywiony.


650 wyświetleń0 komentarzy

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Comments


Komentarz oczekuje na moderację

bottom of page